Wartość rynku zamówień publicznych w Polsce szacowana jest na 230 mld zł. Lwia część tej kwoty wydawana jest poza ramami obowiązującego prawa.
Do przetargów stają statystycznie tylko dwie firmy, natomiast aż 40 proc. przetargów budzi zainteresowanie tylko jednego oferenta. Tak było – a jak będzie? Od lat wiadomo, że łańcuchowi zamówień publicznych – od przetargu aż po samo wykonanie – potrzebne są gruntowne zmiany. Niska opłacalność kontraktów i nieprzychylne przedsiębiorcom prawo niejednokrotnie rodziło kuriozalne sytuacje, w których mimo wzorowo wykonanej usługi przedsiębiorstwa bankrutowały. Prowadziło to do coraz niższego zainteresowania przetargami, a w efekcie do iluzorycznej konkurencji rynkowej, często uniemożliwiającej wybór realnie najlepszej oferty, ponieważ takiej… nie opłacało się złożyć. Ustawa „Prawo zamówień publicznych” była już nowelizowana ponad 60 razy, co przełożyło się na swoisty galimatias prowadzący do sytuacji, w której tylko najwięksi przedsiębiorcy lub niezwykle uważni praktycy mieli szansę na odnalezienie się w gąszczu przepisów. Same założenia starej ustawy również nie przystawały do współczesnej sytuacji rynkowej, co zrodziło konieczność rozpisania zupełnie nowego prawa, bardziej przychylnego samym przedsiębiorcom – co ważne, także małym i średnim. Jednym z najistotniejszych ukłonów w stronę sektora MŚP jest konieczność wypłaty przez zamawiającego zaliczki lub częściowej zapłaty, które będą miały charakter obligatoryjny i obejmą kontrakty planowane na okres ponad 12 miesięcy. To remedium na problemy związane z utrzymaniem płynności finansowej mniejszych firm, które do tej pory zmuszone były do częściowego kredytowania podejmowanych działań, co w przypadku przedłużających się prac wielokrotnie prowadziło firmę na skraj bankructwa. Znaczącym udogodnieniem jest także nowy obowiązek, który spocznie na barkach zamawiających. Polega on na każdorazowym umieszczeniu oferty w Biuletynie Zamówień Publicznych i regularnym jej aktualizowaniu. Dodatkowo publikacji podlegać będzie także informacja o zrealizowanym zamówieniu wraz z raportem dotyczącym przebiegu prac. Większą rolę odgrywać będą też negocjacje przedrealizacyjne, które pozwolą bardziej precyzyjnie określić potrzeby zarówno wykonawcy, jak i zamawiającego. Znacznemu uproszczeniu ulega także procedura poniżej tzw. progów unijnych. Zrezygnowano z przetargów nieograniczonych i ograniczonych na rzecz trybu zbliżonego do negocjacji z ogłoszeniem, które w nowej konfiguracji stanie się modułem podstawowym. Zmiany umożliwią zamawiającemu prowadzenie negocjacji z potencjalnymi wykonawcami, co przełoży się z kolei na zwiększoną możliwość przeanalizowania najbardziej optymalnej ścieżki zamówienia. Nowe prawo dotknie także procedur odwoławczych. Przedsiębiorcy zyskają prawo składania odwołań względem uchybień, których dopuści się zamawiający, także w przypadku postępowań realizowanych poniżej progów unijnych. Na korzyść przedsiębiorców zmieni się także wysokość opłat za skargi kierowane do Krajowej Izby Odwoławczej – z pięciokrotności wniesionej opłaty do trzykrotności, przy jednoczesnym wydłużeniu terminu na jej złożenie. Sprawom zamówień publicznych dedykowany zostanie także oddzielny sąd. Będzie to Sąd Okręgowy w Warszawie. Dodatkowo już nie tylko prezes Urzędu Zamówień Publicznych, ale także same strony postępowania zyskają możliwość wniesienia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Przedsiębiorcy pochlebnie wyrażają się też o wprowadzeniu przepisów dotyczących waloryzacji kosztów rozpoczętych kontraktów i tych, które rozpisane zostały po roku 2016 – zmiany dotyczyć będą każdego kontraktu, którego realizacja przewidziana została na ponad rok. Waloryzacja będzie mogła objąć np. wyższe koszty materiałów czy robocizny. Jest to istotne rozwiązanie, gdyż wielu przedsiębiorców, którzy podpisali umowę np. dwa lata temu, dziś musi mierzyć się ze znaczną zwyżką kosztów, które sprawiają, że intratny wtedy kontrakt generuje straty. Ułatwienia przygotowane przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii stanowią zbiór przepisów,