Podczas ostatniego posiedzenia Rada Polityki Pieniężnej (RPP) zdecydowała o podwyższeniu stopy referencyjnej o 0,4 pkt proc., tj. do poziomu 0,5 proc. Jednocześnie podjęła decyzję o podwyższeniu podstawowej stopy rezerwy obowiązkowej z 0,5 proc. do 2,0 proc. Wraz z podniesieniem stopy procentowej wzmocnił się kursu złotego, którego wartość w ostatnim czasie dość mocno spadła.
Takiego ruchu nie spodziewali się ekonomiści, którzy liczyli na podwyżkę najwcześniej w listopadzie lub dopiero w 2022 roku. Jeszcze parę tygodni temu, prezes Narodowego Banku Polskiego mówił, że podwyżki stóp nie są potrzebne, stwierdził, że „prowadzona przez NBP polityka pieniężna sprzyja utrwaleniu ożywienia aktywności gospodarczej po pandemicznej recesji oraz stabilizuje inflację na poziomie zgodnym z celem inflacyjnym NBP w średnim okresie”.
Zatem co się zmieniło, że bank centralny zdecydował się na podwyżkę aż o 0,4 punkty procentowe? Po pierwsze inflacji rosła w zdecydowanie szybszym tempie niż pierwotnie zakładano, we wrześniu była o 5,8 proc. wyższa niż w ubiegłym roku, w ujęciu miesięcznym o 0,6 proc. To największy wzrost cen od 20 lat (w czerwcu 2001 r. wyniósł 6,2 proc). Rynkowy konsensus zakładał utrzymanie CPI (z ang. Consumer Price Index, wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych) na poziomie 5,5 proc. rocznie oraz 0,3 proc. miesięcznie. Po drugie dość luźna polityka monetarna.
Warto zatem zastanowić się, kiedy tak naprawdę mamy do czynienia z inflacją i w jaki sposób jest ona liczona? Gospodarka rynkowa charakteryzuje się dużą zmiennością wskaźników makroekonomicznych, które podlegają ciągłym zmianom: jedne rosną, inne spadają. Z inflacją mamy do czynienia dopiero, gdy dochodzi do ogólnego wzrostu cen. Do mierzenia inflacji wykorzystuje się reprezentant towarów i usług tzw. koszyk konsumpcyjny, który właściwie dobrany – składający się z typowych lub najczęściej kupowanych produktów gospodarstwa domowego – zapewnia wystarczające informacje do obliczeń.
Analizując problem rosnącej inflacji, należy wziąć pod uwagę jej przyczyny, których doszukiwać należy m.in. w trudnej sytuacji związanej z pandemią Koronawirusa. Zamknięcie gospodarki na parę miesięcy mogło być katastrofalne w skutkach dla rodzimych małych i średnich przedsiębiorstw. Wybawieniem okazały się tarcze antykryzysowe, które swą pomocą objęły pięć obszarów działań: pracowników, firmy, zdrowie, instytucje finansowe, inwestycje. Wydano ponad 212 mld na ochronę miejsc pracy i gospodarkę oraz 100 mld złotych na dodatkowe środki w ramach Tarczy Finansowej. Wsparcie finansowe, które udzieliło państwo przyczyniło się do zwiększania podaży pieniądza, doszło do wzrostu bazy monetarnej w związku z działaniami Narodowego Banku Polskiego (polska wersja luzowania ilościowego).
Akcja ratowania polskich małych i średnich przedsiębiorstw, odniosła sukces. W sierpniu wzrosła dynamika sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej oraz budowlano-montażowej. Efekt wpompowywania pieniędzy w gospodarkę doprowadził jednak do niezrównoważonego budżetu państwa – jego wydatki przewyższyły wpływy. Kolejnym czynnikiem, który miał oddziaływanie na rynek konsumencki był niespodziewany i gwałtowny wzrost cen: energii elektrycznej, ropy naftowej, gazu ziemnego, przez co koszty produkcji wzrosły, doprowadziło to do ograniczenia zagregowanej podaży.
Aktualnie w Polsce borykamy się z inflacją umiarkowaną, gdyż oscyluje ona w granicach 5,8 proc., jednak jak można zauważyć, RPP podnosząc stopę o 0,4 punkty proc. pokazuje, bank centralny będzie dążył do ograniczenia ryzyka dalszego, znacznego wzrostu cen. Niemniej należy pamiętać, że gospodarka to zespół powiązań, na którą wpływ ma wiele czynników, trudno zatem oceniać czy podjęte obecnie działania przyniosą oczekiwany rezultat. Pamiętać bowiem trzeba, że presja inflacyjna wynika w dużej mierze z uwarunkowań będących poza zakresem oddziaływania polityki pieniężnej.